sobota, 12 kwietnia 2014

16. Sheera never cries.

http://m.youtube.com/watch?v=VFwmKL5OL-Q


***
<Z PERSPEKTYWY LOKIEGO>

- Puśćcie mnie! Co wy.. do jasnej cholery! - Sheera wyrywała się jak mogła, ale nawet jej siła w obliczu moich zaklęć wspomagających Einherjarów była niczym. Jej żółte oczy były tak jaskrawe, jak jeszcze nigdy. Warczała i szczerzyła zęby. Jej kły były tak ostro zakończone i tak duże, jakby była wampirzycą. - Loki!
Nie krzyknęła. Zawyła. Jej głos załamał się przed drugą sylabą. Mimowolnie przypomniałem sobie horror, który oglądałem w Midgardzie. Jeden z nielicznych, na których chowałem się pod fotelem ze strachu. Nie pytajcie, nie mam pojęcia, jak tam wlazłem.
Spojrzałem na nią. Bezlitośnie. Wzmocniłem zaklęcie. Wiedziałem, że jeśli się wyrwie, już jestem martwy, nie ważne, czy jestem nieśmiertelny, czy nie. Zabiłaby mnie i podarła na kawałki jak starą szmatkę.
- Widzisz? Nie wyszło ci to na dobre. Próbowałaś mnie obrócić przeciwko Susan, wiedźmo? To teraz masz. Wszystko jest już załatwione. Odyn jakimś cudem zgodził się udostępnić jedną celę dla mojego więźnia.
- Słucham?! - wrzasnęła charczącym głosem. - Co próbowałam?!
W tym samym czasie podeszła do mnie Frozen. Ta prawdziwa. Uwiesiła się na moim ramieniu. Jej błękitne oczy dziwnie odbijały światło. Były lekko zielonkawe.
Einherjarzy popchnęli Sheerę do lochu i zatrzasnęli za nią drzwi z pola siłowego. Kobieta rzuciła się na barierę, ale zaraz potem odskoczyła skamląc jak zwierzę. Na jej przedramionach, którymi oparła się o "szybę" odcisnęły się ślady porażenia prądem.
- Ty ślepy idioto! To nie ja... to nie Susan! Ona cię zaczarowała, nie widzisz tego?!
Jej wrzaski były tak przeszywające, że jeżyły mi się włoski na karku. Susan patrzyła na nią z politowaniem. Podeszła do bariery.
- Co ty sobie myślisz, Sheera? Że co? Ty, wytwór reakcji chemicznych i badań genetycznych, będziesz w stanie pokonać mnie? Twoją nosiciekę? Kogoś, na kim pasożytujesz? Kogoś, kt...
- Nie jestem Sheera! Loki, nie słuchaj jej! - żółtooka przerwała Sue. 
Spojrzałem na nią beznamiętnie. 
- Chodź, Susan. Nie będziesz tego słuchać.
Sheera zamilkła. Zamarła. Odwróciłem się i powoli zacząłem iść w stronę wyjścia. Susan ze mną. 
W połowie drogi usłyszałem wycie. Nie Sheery. Wilka.
Syk przebitej bariery i ulatującego z niej prądu.
Odwróciłem się. Susan też się odwróciła. Na jej twrarzy było przerażenie i szok. 
W naszą stronę biegł naprawdę duży, czarny wilk.
Więc to była ta tajemnica.
***
<Z PERSPEKTYWY SUSAN>

Po raz pierwszy w życiu to zrobiłam. Po raz pierwszy dobrowolnie poddałam się Sheerze i pozwoliłam jej przejąć nade mną kontrolę. 
I po raz pierwszy pozwoliłam komuś zobaczyć, czym przez nią się staję.
To właśnie był Gen Enigmy. Sheera Sheerą, tego bałam się bardziej. Wielkiego, czarnego wilka wewnątrz mnie. Bestii nieznającej litości. Silniejszej wersji Sheery.
DNA27 powstało właśnie po to. Żeby normalna dziewczyna zmieniała się w inną dziewczynę, która z kolei zmienia się w wilczycę. Dlatego w niektórych zakątkach Ziemi nazywano mnie Maugrim czy Waderą. Ci co wiedzieli, nadawali mi adekwatne imiona.

Biegłam w stronę Lokiego. Nie, Sheera biegła. W stronę tego kogoś, tej kobiety, która podszywała się pode mnie. I Lokiego. Nie chciałam zrobić mu krzywdy, ale nie wiedziałam, co zrobi Sheera. Nie panowałam nad nią, choć byłam świadoma tego, co robi. W stronę Lokiego, w stronę Lokiego.
Przeskoczyłam nad nimi. Kiedy odbijałam się od ziemi, spojrzałam Kłamcy w oczy. Po raz pierwszy moje były na tej samej wysokości, co jego.
Bał się.
Wybiegłam z lochów, wpadając na jakąś boginię. Sif. Pisnęła i odskoczyła. Chciałam spojrzeć na nią przepraszająco, ale Sheera miała moje "chciałam" bardzo głęboko w nosie. 
Pobiegłam w stronę Bifrostu. Słyszałam rozkazy Lokiego, nakazującego wojownikom zablokować mi przejście. 
Co mu się stało? Dlaczego mnie nie rozpoznał? Dlaczego Einherjarzy wykonują jego polecenia, skoro już jutro sam trafi do lochów? I co to za kobieta przybrała moją postać i podszywa się pode mnie?
***

Heimdall chciał przepuścić wilczycę. Wiedział, co się stało. Znał prawdę i szczegóły intrygi. Ale nie zdążył. Loki rzucił na zwierzę zaklęcie, które je unieruchomiło. 
Wilk zmienił kształt. Stał się tą dziewczyną, która mu groziła. Nie tą miłą, niebieskooką. Tą z żółtymi, dzikimi ślepiami. 
Wojownicy zabrali ją i wtrącili do lochów.
*
- Naprawdę myślałaś, że uda ci się uciec? - szydził Loki do skulonej i drżącej z wyczerpania Sheery. Widać było, jak jej mięśnie pracowały. Jak konwulsyjnie spinały się i rozluźniały. 
Nie odpowiedziała. Schowała głowę w ramiona, zupełnie jak nie ona. 
- Nie sądzisz, Loki, że powinieneś ją ukarać? - zapytała Susan. 
Kłamca przeniósł na nią wzrok. Uśmiechnął się kąśliwie. Stary Loki wracał.
- Tak, Susan. Tak sądzę. Masz jakiś pomysł?
Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo, po czym wykonała palcami ruch sugerujący zamykanie ust na kluczyk.
- Tak wiesz, żeby więcej nie mogła kłamać. 
Loki zrozumiał. Przypomniał mu się jego sen, w którym to on miał zaszyte usta. Sen przepowiadał zdradę Sheery, a nie atak Enchantress. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Bez problemu przestąpił przez barierę, jakby wcale jej nie było.
Pstryknął palcami. Ręce Sheery zostały przymocowane do świeżo wyczarowanych belek po obu stronach jej ciała, a ona sama zawisła między nimi. 
W dłoniach Laufeysona pojawiła się igła nawleczona na giętki, gruby i twardy drut ze srebra. Srebro to symbol zła i kłamstwa. Loki uwielbiał takie symboliczne drobiazgi. 
Podszedł bliżej i przykucnął przed kobietą. Lewą ręką uniósł jej twarz za podbródek. Uśmiechnął się złośliwie. 
Przyłożył igłę do kącika ust Sheery. Nacisnął mocniej, a szpilka przebiła dolną wargę. Wilczyca nie wydała z siebie żadnego dźwięku.
Ale z jej zaciśniętych oczu pociekły łzy.
Loki przestał przeciągać drut przez usta. Zaczął coś sobie przypominać. Słowa Susan.
"Dziwne jest to, że Sheera nie potrafi płakać."
Dziewczyna otworzyła oczy.
Były żółte, ale spokojne. 
Żółte oczy nie miały prawa płakać.

Loki nabrał powietrza przez usta. 
To była Susan.
Więc kto..?
Nie.

Potem wszystko działo się błyskawicznie.
Kłamca zaklęciem przerwał więzy na nadgarstkach dziewczyny, a igła zamieniła się w sztylet.
Fałszywa Susan nie spodziewała się tego, bo Loki zasłaniał całą pracę swoim ciałem. Była pewna, że zszywa swojej ofierze usta. Laufeyson obrócił się, jednocześnie podnosząc się z kucków i z półobrotu rzucił nożem w kobietę. Trafił nad obojczyk. Czyli praktycznie chybił. Co innego, gdyby nóż wbił się pod kość. Wtedy przeciąłby żyłę podobijczykową i byłby zgon jak nic. A tak? Tak to trza poprawić. 
Rzucił jeszcze raz, ale na to kobieta była już przygotowana. Jednym ruchem wyczarowała przed sobą niewidzialną tarczę.
"Jak w Harrym Potterze" - pomyślała Susan. 
Loki się wściekł. Tak naprawdę. Na porządnie. 
Enchantress musiała skupić się na magicznym zasklepieniu rany, przez co zaklęcie rzucone na Susan zostało osłabione. Zaklęcie tarczy też. 
Frozen z kolei doszła już do siebie po przemianie w wilka. Nietrudne stało się wyrwanie z czaru.
Oczy znów stały się niebieskie, a rysy złagodniały. 
Loki stał odwrócony do niej plecami, więc nie widział, co robi. A szkoda. 
Dziewczyna szybkim ruchem doskoczyła do czarodziejki i zaatakowała ją sztyletem Lokiego z bliska. Loki po raz kolejny udowodnił, że bystrzy też mają gorsze dni, i nawet nie zauważył, że wyciągnęła mu go z pochwy przy pasku. Chociaż istnieje jeszcze możliwość, że po prostu zrobiła to tak szybko i zwinnie, że nie zdążył się połapać.
Nieeee, przyjmijmy, że miał zaćmienie. Tak będzie śmieszniej. 
Susan wbiła sztylet w gardło Enchantress. Kobieta spojrzała na nią zdziwiona, po czym upadła na ziemię. 
Coś za łatwo poszło.
Jej ciało zaczęło się zmieniać. Zwłoki przybrały prawdziwą postać - długie szatynowe włosy, zamarłe zielonkawoorzechowe oczy i spiczasta broda.
Loki zaklął. 
- To Sylvie. - powiedział. - Czyli najgorsze przed nami.
Miał rację. Nie zdążyli ruszyć się ze swoich miejsc, a dwie pozostałe Enchantress spokojnym krokiem zastąpiły im drogę ucieczki. Jedna była wysoką blondynką z nienaturalnie zielonymi oczami, druga była ruda i miała brązowe tęczówki. 
Susan nie wiedziała dlaczego, ale coś jej mówiło, że ta cała Sylvie to był pryszcz. 
Blondyna spojrzała na ciało leżące u stóp Frozen. Potem jej wściekły wzrok powędrował na twarz wilczycy. 
- Ty to zrobiłaś? - zapytała niskim, aksamitnym głosem.
Susan się nie odezwała. Wiedziała, że w takich sytuacjach rękoczyn jest najlepszą odpowiedzią.
Dosokoczyła do zielonookiej i zamachnęła się na nią zakrwawionych sztyletem, ale ta z łatwością odrzuciła ją na przeciwległą ścianę. 
- No, Loki - powiedziała niemal w tym samym momencie - zawiodłeś mnie. Pozwoliłeś tej Ziemiance zabić Sylvie? Swoją ukochaną uczennicę? 
Kłamca prychnął, wywracając oczami.
- A ona kim niby była? Na pewno nie ukochaną uczennicą. Ziemianką, która próbowała się do was upodobnić. Szarą myszką, usiłującą dorównać swoim koleżankom-boginiom. Też mi strata. Była strasznie tępa. Jeszcze straszniej niż wy, a to już jest wyczyn.
Susan zaczęła podnosić się z podłogi. Loki schował ukradkiem rękę za plecy i uformował ją w odpowiednią runę. Dziewczyna zaczęła znikać.
Kiedy zorientowała się, co Laufeyson robi, natychmiast zerwała się i - ku zdziwieniu Lokiego - odbiła zaklęcie. Rozmyte ciało znów wyostrzyło swoje kontury. 
Amora kontynuowała.
- Z nasz trzech ona najbardziej cię podziwiała. Sylvie kochała cię z całego serca.
- I dlatego postanowiła mnie zabić.
- Nie ciebie, tylko ją. Każdy pozbywa się konkurencji jak może. Najpierw zaszyłaby jej usta twoimi dłońmi, a potem pchnęłaby ją nożem, znajdującym się w twoich rękach. A potem żylibyście długo i szczęśliwie, bla, bla, bla.
- Oj raczej nie. - Wszyscy zebrani odwrócili się w stronę, z której dochodził głos. W kącie sali stała przyczajona kobieta. Loki ją poznał. To była prawdziwa Sheera.
Enchantress wiedziały kto to, ale nie znały umiejętności tej dziwnej, żółtookiej istoty. 
Dziewczyna wydała z siebie głęboki warkot, sprawiający wrażenie, jakby pobudzał powietrze do drżenia. Loki uśmiechnął się. 
- Niemiło było poznać. - rzucił beztroskim tonem do czarodziejek, odwracając tylko głowę. Resztę ciała cały czas miał zwróconą w kierunku Sheery.
Enchantress spojrzały po sobie.
- Myślisz, że pokonasz nas swoimi sztuczkami, Kłamco? Znamy je wszystkie. Sam ich nas nauczyłeś. Nie jesteś w stanie z nami wygrać! - wrzasnęła ruda.
- Spokojnie, Lorelei. O to się nie martw. Po pierwsze, nie jestem i nie byłem na tyle głupi, żeby uczyć was wszystkich moich zaklęć, po drugie... Kto mówi, że to moje sztuczki? 
Sheera nie musiała pytać. Wiedziała, że to sygnał do ataku. Skoczyła w stornę Enchantress, z całej siły powstrzymując się przed przemianą w wilka. 
Wyczarowała barierę równocześnie, ale tym razem nic im to nie dało.
Sheera z łatwością się przez nią przebiła. Ta tarcza była znacznie cieńsza niż więzienne pole elektryczne. Grzbietem dłoni uderzyła Amorę w wgłębienie pod uchem, tuż za miejscem, w którym kończy się kość żuchwy. Ta zatoczyła się i z wyciem bólu chwyciła za ucho. Tak jak Sheera zamierzała, słyszała dzwonienie i niedające spokoju dudnienie, a potem także głosy. Takie tam techniki walki.
- Miłej schizofrenii, blondie. - rzuciła wilczyca.
Lorelei zaatakowała Sheerę od tyłu, ale ta natychmiast obróciło się i wbiła jej kciuk we wcięcie szyjne mostka. Ruda złapała się za gardło i zaczęła się krztusić. 
Wtedy do akcji wkroczył Loki. Najpierw zaatakował dochodzącą już do siebie Amorę, przejeżdżając jej sztyletem po szyi. Kobieta osunęła się na podłogę, drżąc jeszcze chwilę, po czym zamarła.
Tak samo z resztą stało się z Lorelei.

Sheera szybko pozowoliła Susan wrócić. Dziewczyna zachwiła się. Loki złapał ją w ostatniej chwili, czyli tuż przed spotkaniem jej skroni ze ścianą. 

Jedną ręką podpierał ramiona dziewczyny, a drugą zagarnął jej nogi. Rozejrzał się. Martwe Enchantress. Uśmiechnął się do siebie. Było nie zadzierać.

Zaniósł nieprzytomną Susan do uzdrowicielek.






4 komentarze:

  1. Jeju. Co mam Ci napisac?
    Ze Cie kocham?
    Ze chce dalej?
    Ale to wszystko juz wiesz.. :c
    Dobra, a co mi tam xd KOCHAM CIE!!! ALE GDZIE JEST CIAG DALSZY JA SIE PYTAM?!?!
    Pisz to szybciej i dawaj nastepna ksiege ;) nie ma opier******* sie <3
    Zaraz swieta, pozniej majowka, akuray jak znalaz duzo wolnego do pisania ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa i jedyne co moge powiedziec, a czego nie wiesz, to PRZEPRASZAM :(
    Za co? A za to, ze czytam to tak pozno (jest 00:41) wiec PRZEPRASZAM. Kocham Cie. I chce dalej <3 c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś po prostu za-je-bis-ta <3
    Kocham Ciebie, Lokiego l Susan.
    Masz tskent, ci tu wiele mowic.
    Czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw Enchantress skojarzyły mi się z Suicide Squad ale potem przypomniałam sobie, że to nie ten rok, ani nawet Uniwersum

    OdpowiedzUsuń