sobota, 26 lipca 2014

7. "The Wolves are at my door, waiting for my Empire to fall."

https://m.youtube.com/watch?v=GaYS1yRyiYo

https://m.youtube.com/watch?v=sA5hj7wuJLQ

"To jest ten moment, to jest ta chwila, gdy dobro jak dzień się kończy, a zło jak noc zaczyna!"

"To fight evil, a hero will turn to darkness."

"The wolves are at my door, waiting for my empire to fall."





Metalowe naramienniki wbiły się mocno w skórę, zatrzaskując nakładki na nałokietnikach. Chwyciła do ręki miecz. Wybrała najlżejszy, żeby przypominał ten wiedźmiński. Zbroja z czystego srebra ciasno oplatała jej brzuch, a ostro zakończone, spiczasta pióra sterczały na boki z jej ramion. Na Zeimi były jej znakiem rozpoznawczym: to w tych piórach zdradziła swoją planetę. 
Zarzuciła włosami i ruszyła w stronę przejścia. Heimdall patrzył na nią sceptycznie. Ostatnio, kiedy jej oczy były żółte, nie za bardzo mu się podobało jej zachowanie. A teraz też były.
Poptarzyła na niego wyczekująco.
- Zaufałeś mi, kiedy byłam wilkiem. Potencjalnie śmiertelnym niebezpieczeństwem dla Odyna i innych Asgardczyków. A zwykłej kobiety nie przepuścisz? - Pytając, obróciła głowę i zmrużyła oczy.
Strażnik zawahał się, ale nie na długo. Westchnął i przepuścił Sheerę.

***

Loki zamachnął się mieczem na elfa, próbującego podciąć nogi Thorowi. Ostrze z łatwością przebiło się przez zbroję, a spiczastouchy padł na ziemię, przez piętnaście sekund trzęsąc się jeszcze. 
Kłamca odwrócił się w poszukiwaniu następnej ofiary. Bez mrugnięcia okiem przyjżał się rzezi. Zadawanie ciosów mieczem nigdy nie sprawiało mu żadnej trudności, ani fizycznej, ani psychicznej. Nie miewał wyrzutów sumienia, nie rozdrapywał ran i nie śnił po nocach o twarzach zabitych jego ręką. 

Usłyszał opętańcze wycie, wysokie, typowo elfie, a zarazem przerażająco niskie, płynące strachem. Strachem? Paniką. To był głos osoby, która zobaczyła śmierć.

Następnym dźwiękiem, który doszedł do jego uszu, były krzyki: "To ona! Wiedźma! Wybranka! Bestia!". Krzyki pełne przerażenia, ale i szacunku. ,

Laufeyson obrócił się w stronę, w którą patrzyli już wszyscy. Jak zobaczył powód chwilowego zawieszenia broni niemal zemdlał.

Ogromny, czatprny wilk z żółtymi ślepiami biegł w dół najbliższego wzgórza, aż jego gardła wydobywała się warczenie słyszalne nawet z tak dużej odległości. W połowie kroku wilczyca zmieniła się w kobietę. Smukła, średnio wysoka wojowniczka. Nie zwolniła biegu, co musiało być trudne, biorąc pod uwagę, jak bolesne były przemiany. Wzięła zamach trzymanym w dłonią mieczem i pozbyła się trzech elfów równocześnie. 
Wtedy walka rozpoczęła się znowu. 
Kiedy Sheera znalazła się blisko Lokiego, ten zwrócił się do niej, musząc przekrzykiwać szczęk metalu i  wrzask walczących. 
- Boli. - rzucił. - Obeicałaś mi. 
Jego głos był pełen wyrzutu.
Dziewczyna wbiła miecz w pierś leżącego u jej stóp elfa. Stała plecami do niego. Odwróciła głowę, mówiąc do Kłamcy przez plecy. Nawet na niego nie patrząc. 
- Ja nic ci nie obiecywałam. 
Uśmiechnęła się paskudnie i zaatakowała kolejnego wroga, święcie przekonanego, że dobiegnie do niej niezauważony. 
- Susan pozdrawia. - Dodała i mrugnęła do niego żółtym okiem.
- Powiedz jej, żeby zbierała dupę w troki i razem z tobą stąd spieprzała! - Wrzasnął i przybił piątkę jakiemuś wyrostkowi. Tyle że w mordę, nie w dłoń. I sztyletem. Auć. 
- Okeja. - Sheera pisnęła potulnie i w podskokach pobiegła w stronę jednego ze wzgórz. 
Loki popatrzył za nią chwilę oczami przepełnionymi zdumieniem, po czym, cały czas patrząc za mutantką, wbił miecz w boegnącego w jego stronę elfa. 




Walka stawała się coraz bardziej męcząca. Przedłużała się. Asowie byli silniejsi, ale elfów było coraz więcej i więcej. 
I wtedy stało się to.

Z wzgórza, za którym zniknęła Sheera, dobył się dziwny, dzwoniący dźwięk, wwiercający się w uszy jazgotliwym bólem. 
Z pchyłości stoczył się ubrany w złotą zbroję elf, najwyraźniej dowódca czy władca. Za nim, kopiąc go po żebrach, szła Sheera. Na jej twarzy widać było wściekłość. 
Loki zaklął brzydko. 
Domyślił się, o co chodzi. 
To był Pan Kethersaru.

Kiedy znaleźli się u stóp górki, wiedźminka schyliła się i zerwała coś z szyi elfa. Małą, burgundowo-czarną kulę kolczastą. 
Loki zobaczył błysk w jej oku. Zmieniły kolor. Znów były niebieskie. 
Pięść Susan zacisnęła się na wisorku, a ze szpar między jej palcami wystrzeliło bordowe światło. Otworzyła szerzej oczy, jej dłoń zaczęła drżeć. 
Najpierw jej ręka, potem reszta ciała zmieniła się w kamień, który po chwili zaczął pękać i odpadać. Pod nim jej skóra była alabastrowo biała. Z jej oczu i ust również wydobywały się promienie burgundy. 
Loki zaklął po raz drugi, jeszcze gorzej. 
Susan rozrzuciła ręce na boki i uniosła się w powietrze, powtarzając scenę z próby usunięcia Kethersaru. A potem spadła na ziemię. 
Jej oczy były całe czarne. Łącznie z białkami. 
Król elfów uniósł głowę i wystękał:
- Zabij, Kethersarze... Zabij... Potęgo! - Ostatnie słowo wywrzeszczał. 
Susan kiwnęła głową i ruszyła w stronę Odyna. 
W połowie drogi jej oczy szybko stały się żółte i znów przybrały czarny kolor. Barwy zmieniały się w zawrotnym tempie. "Wszystkie oczy" Susan przemijały przed oczami zszokowanych Asów i elfów. 

W końcu dziewczyna upadła twarzą na ziemię. 
Kłamca zerwał się i podbiegł do nieprzytomnej Susan, obracając ją na plecy.
Z jej ust uleciał purpurowy dym. 
Loki sprawdził puls dziewczyny. 
Pulsu nie było.

5 komentarzy:

  1. Jak to pulsu nie było?! Nie wolno uśmiercać głównych bohaterów! (Nie mówimy tu o moim opowiadaniu XD) Po takim zakończeniu rozdziału to ja czekamna BARDZO szybki next, bo nie wytrzymam z napięcia. Ja żądam wyjaśnień.
    Pozdrawiam,
    Vivilet

    OdpowiedzUsuń
  2. O w morde mam nadzieje że przeżyje 😯

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz :-) Mam nadzieję, że Susan przeżyje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Weszłam, przeczytałam, no to skomentuję. Rozdział mi się podobał, ciekawe opisy, fajne dialogi. Końcówka pobudza wyobraźnie. No, no. Muszę przyznać, że chętnie zostanę na dłużej, gdyż czytanie o Lokim sprawia mi ogromną przyjemność, zwłaszcza też gdy ma się przed oczami taki świetny szablon. Gratuluję, czekam na kolejny rozdział, dołączam do obserwatorów i zapraszam także do siebie na ogien-i-lod.blogspot.com - może zechcesz wejść i zostawić opinię. Pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No w końcu się doczekałam (choć rozdział wyszedł w listopadzie a ja w grudniu se przypomniałam, że czekam na nowy post XD ) A więc wyszło świetnie ...jak zawsze :3 Czekam na następny rozdział z niecierpliwością :) No i że dziś Mikołajki ...To wszystkiego co ci się tam marzy :* Pozdrawiam z całego serduszka Tsuishi :)

    OdpowiedzUsuń