niedziela, 24 sierpnia 2014

2. "This Is Your Wilderness."

https://www.youtube.com/watch?v=l1CTbE3u0PQ




- Co to miało być? - Bucky był wyraźnie wściekły. - Mało brakowało a leżałabyś tam martwa! Myślisz, że co, że nieśmiertelna jesteś? .
- Daj mi spokój. - Elsa również nie była w najlepszym nastroju. 
Szybkim krokiem weszli do siedziby Hydry, w rękach niosąc maski. 
Dziewczyna wyciągnęła metalowe ramię w stronę mężczyzny.
- Teżbym chciał móc swoje odczepić. - powiedział, zdejmując srebrną powłokę i uwalniając chudą, bladą jak śnieg rękę.
Elsa nie odpowiedziała. 
- No proszę, proszę, kogo mu tu mamy.
Zacisnęła zęby. Mogła się tego spodziewać.
Restless, szkoleniowiec. Zarządca jej działu. Działu zabójców, potworów i żywych tajnych broni.
- Nasza Covergirl wróciła. - podbił zgiętym palcem jej podbródek, na co ona odpowiedziała gardłowym warczeniem. - Łołołoł, spokojnie, dzikusko. To jak brzmi twoja historia?
- Nie twój interes, Sheißless. - Celowo przekształciła jego pseudonim. 
Uderzył ją w twarz.
Rzuciła się na niego, znacząc jego policzek krwią za pomocą długich, zaostrzonych paznokci.
Bucky chwycił ją i odciągnął, próbując jakoś unieruchomić jej wierzgające nogi. 
- Spokój. - Zebrani zamarli, słysząc władczy głos przełożonego Lacroixa. 
Królowa Śniegu uniosła oczy. 
- Wróciłaś. - powiedział Francuz. - Dlaczego?
- Bo chciałam pomóc Buck... Zimowemu Żołnierzowi. 
- I myślisz, że uda ci się uciec drugi raz? - zakpił Restless, przykładając białą szmatkę do rozoranego policzka. 
- Oczywiście. Jesteście zbyt głupi i słabi, by utrzymać tu mutantkę. Musielibyście zrozumieć mój tok myślenia i znaleźć kogoś, kto byłby w stanie mnie pokonać.
Bucky jęknął.
- To była najgłupszą rzecz, jaką kiedykolwiek przy mnie powiedziałaś. - powiedział.
Na twarz Lacroixa wpełzł złowieszczy uśmieszek. 
Pstryknął palcami. Do Żołnierza natychmiast podbiegli ludzie odpowiedzialni za zabiegi medyczne na bestiach Hydry. Szarpnęli nim, odciągając w stronę gabinetu, który był mu aż do bólu dobrze znany.
Z gardła Elsy wydobył się okrzyk wściekłości. Dziewczyna rzuciła się w stronę przyjaciela. 
Jednego z medyków uderzyła łokciem w skroń, drugiego ścisnęła mocno za szyję. Tymczasem otaczali ich następni i następni.
Dostali rozkaz wymazania pamięci Żołnierza i wzmocnienia go, więc musieli go wykonać.
Ktoś chwycił Elsę za włosy, szarpiąc nimi tak, że poleciała z impetem na podłogę. 
Wtedy to poczuła.
Znajome mrowienie w oczach.
Nawet się ucieszyła. Nie miała sił po ostatniej walce z S.H.I.E.L.D.em. 
Nie zdążyła jednak uwolnić Drugiej. Rozległ się głośny huk. 
Razem z Żołnierzem odruchowo założyli maski.
Wszyscy stanęli jak wryci. Na salę wbiegli agenci.
S.H.I.E.L.D.
Ostatnią rzeczą, jaką Elsa zapamiętała, był ból pod żebrem. Ból zatrutej neurotoksyną strzały na wiedźminów.

***

Obudziło ją mocne uderzenie w twarz. Kolejne już, z resztą. Warknęła. Oprawca był wysokim, czarnoskórym mężczyzną. Zaraz za nim stała krucha dziewczyna, z wyglądu Angielka, z wyrazem jednocześnie przerażenia i współczucia w oczach. Kurczowo przyciskała jakieś papiery do piersi. 
Elsa rzuciła się w krześle, ale powstrzymały ją kajdany ściskające jej ręce za oparciem. Spojrzała na Bucky'ego. Też był przytomny. Jego wzrok wyrażał smutek. 
Rozejrzała się. Byli w dość dużym jak na salę przesłuchań pomieszczeniu, wyłożonym granatowymi sześciokątami tak, że nie można było znaleźć drzwi. 
- Zdejmij maskę. - usłyszała z ust mężczyzny.
- Ciekawe którą ręką. - Wraknęła w odpowiedzi. 
- Nie obchodzi mnie to. 
- Zdejmj ją sam. 
Angielka zmarszczyła brwi i nerwowym krokiem podeszła do Królowej. Delikatnym ruchem zdjęła maskę. Jej ręce drżały.
- Jemma, uważaj. Ona gryzie.
- Drapie i wbija noże w plecy też. - odpowiedziała Elsa. 
Jemma, jak nazwał ją facet, podeszła do Żołnierza. Jemu też zdjęła maskę. Również nie bez strachu.
Wtedy do pomieszczenia wparował agent Coulson i zamarł.
Elsa wywróciła oczami.
- Co... Ty... O Boże. 
- No co pan, wystarczy Wasza Wysokość. - udała nonszalancję.
- Simmons, dzwoń po Starka. I po resztę. 
Angielka przytaknęła i wytruchtała z sali. 
Coulson wziął głęboki wdech i stanął przy stole oddzielającym przesłuchujących od przesłuchiwanych.
- Masz zamiar to wyjaśnić? - zapytał prawie szeptem, siadając.
- Nie w tym towarzystwie. 
- Triplett, wyjdź. 
Czarnoskóry wyszedł.
Coulson spojrzał na Elsę wyczekująco.
- Co, że już niby? - zaśmiała się. - Nie ma mowy. Nie będę się spowiadać przy nim. 
Kiwnęła głową w stronę Bucky'ego, który spojrzał na zdziwiony.
- Nie masz wyboru. Jeśli nic nie powiesz z własnej woli, to podamy ci serum prawdy.
- Dobrze wiesz, że i tak na mnie nie działa. Jak nic, co ludzkie, prawdę mówiąc.
- Nie zapominaj, z kim masz do czynienia. 
- Ty też nie. - szarpnęła do przodu, zrywając kajdanki i opierając się łokciami o stół.
Phil wstał i odszedł kilka kroków, wyciągając z kieszeni Icera i celując nim w nią. 
- Nie karz mi tego robić, Frozen.
- Przesłuchujesz mnie jako Frozen czy jako cholerną morderczynię stulecia?! - wrzasnęła, zbliżając się do niego.
- Boże. - dobiegło ich ciche westchnienie od strony wejścia. Spojrzeli tam. 
Elsa przymknęła oczy i odchyliła głowę. 
- Ty... Ty... 
- Może. - powiedziała, a na jej twarz wpełzł naprawdę paskudny uśmiech.
Stojący w drzwiach Tony sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał jednak przestać stać. I jakby bardzo mocno potrzebował krzesła.
- Ktoś mi wyjaśni, co tu się dzieje? - po raz pierwszy odezwał się Żołnierz.
- Nie. - warknęła Elsa, zdejmując gumkę z włosów i zarzucając nimi mocno. Były idealnie proste. Jak od żelazka. i ścięte na krótko.
- Chyba jednak będziesz musiała, Susan. - powiedział Coulson. Do sali przesłuchań zaczęli wchodzić kolejni ludzie. Natasha, Clint, Bruce, a na końcu Steve. 
- Wiedziałem. - powiedział.
- Słucham? - zapytali prawie wszyscy w pokoju równocześnie.
- Wiedziałem, że znam ten wzrok. Nie mogłem sobie tylko przypomnieć skąd.
- To już wiesz, królewiczu. - Powiedziała Elsa i powolnym, bardzo kobiecym krokiem zaczęła zbliżać się do drzwi. 
Bucky chrząknął, jako jedyny będąc osobą siedzącą i czując się dość niezręcznie. Metalowe ramię ześlizgiwało się po kajdankach i uniemożliwiały ich zerwanie.
Elsa nie zareagowała.
- Zdziwieni, prawda? - zaczęła, a jej głos zjechał o co najmniej pół oktawy w dół. - Nie chcieliście tu więcej Asgardczyków, a tu bum. Zleciała do was jedna i od razu robi party hard z flakami zamiast konfetti i krwią w roli bitej śmietany. Co teraz zrobicie? - stanęła tuż przed stojącym na czele Rogersem, patrząc mu jacowicie w oczy. - Zabijecie mnie? 
- Dlaczego mielibyśmy...
- Nie udawaj debila większego niż jesteś, padalcu! - przerwała bratu, najwyraźniej próbującemu wyjaśnić sprawę. - Dobrze wiesz o czym mówię! Leżałam ledwo żywa, przezroczysta jak papier, a wy zostawiliście mnie, wyraźnie przy tym zaznaczając, że nie chcecie mnie tam więcej widzieć. Dobrze wiedzieliście, że po przebudzeniu stanę się Azyną, i wykorzystaliście to jako świetną okazję do pozbycia się problemu! 
- Zostawiliście? Zostawilście?! - ryknął Bruce, wyłaniając się zza tłumku Avengersów. Przy drzwiach sali zaczęli zbierać się gapie. - Twój ukochany powiedział nam, że nie żyjesz i kazał nam wynosić się z Asgardu! To dlatego nie pozwolił nam zabrać ciała! Bo ty żyłaś! Ta świnia okłamała nas wszystkich, łącznie z tobą!
Susan zamilkła na chwilę. Jej oczy powoli robiły się żółte.
- Dla mojego dobra. - rzuciła w końcu, ale jej głos nie był jż taki stanowczy jak przedtem.
- Dla twojego dobra?! - wrzasnął Banner. Stojący dookoła niego ludzie powoli zaczęli go uspokajać. 
Zimowy Żołnierz już nie chrząkał znacząco. Zamiast tego kaszlał histerycznie, próbując w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. Bez skutku.
- Niech ktoś przyniesie kaftan. Trzeba ją zamknąć. - Powiedział ktoś z korytarza bardzo cichym głosem. Na jego nieszczęście Elsa usłyszała. 
Rzuciła się na Coulsona i wykręcając mu rękę, zaczęła na oślep strzelać Icerem. 
I tak oto, drodzy Państwo, robi się chaos.
Banner ryknął (znowu), tym razem znacznie głośniej i znacznie mniej ludzko.
Zielona bestia rozpechnęła na boki ludzi ją otaczających i ruszyła na Susan. 
- Wszyscy wyjść z pomieszczenia! Teraz! - padały komendy. 
Sufit znajdował się jakieś dziesięć centymetrów nad głową Hulka.
Z gardła Frozen wydobyło się przeciągłe warknięcie. Parę osób odwróciło się, by popatrzeć.
W momencie, kiedy Hulk robił zamachnął dziewczynę, ta znikła, a na jej miejscu pojawił się wielki wilk o sierści czarnej jak smoła, a oczach żółtych jak jad. 
Wtedy gapie rozmyślili się, decydując, że jakoś wytrzymają bez patrzenia, i pouciekali. 
Został tylko Hulk i Sheera.
I Żołnierz.
Wilczyca, widząc strach w oczach przyjaciela, rzuciła się w jego stronę, tym samym sprawiając, że Bammer zarył w ścianę. Szarpnęła zębami, a kajdany uległy jak zrobione z nitki. Bucky przez chwilę patrzył wilczycy w oczy, po czym przejechał dłonią po jej futrze na pysku. Ta wskazała łbem na drzwi.
Żołnierz chciał pomóc, ale znał Sheerę. Znał tą wilczycę chyba bardziej niż ktokolwiek inny. Walczył z nią wiele razy, jeszcze jako trener Susan w siedzibie Hydry. I wiedział, że jak każe iść, to trzeba zbierać dupę w troki i spieprzać w te pędy.
Tak też zrobił, zamykając za sobą drzwi.

Hulk wykorzystał moment nieuwagi Sheery i chwycił ją za kark, ciskając o ścianę. Z gardła wilka wydobył się cichy pisk, który zaraz potem przekształcił się w głośne, agresywne szczekanie. 
I tu go miała. Znała Bannera długo i wiedziała, że Hulk jest bardzo wrażliwy na donośne, krótkie dźwięki.
Zielona bestia zgięła się, zakrywając uszy wielkimi dłońmi. 
Wilczyca odbiła się od ziemi i skoczyła Hulkowi do gardła.

***
Kamery w sali przesłuchań przekazywały obraz walki prosto na wielki ekran, przed którym zebrało się już chyba z pół budynku.
- Rozpylcie tam gaz usypiający. - zakomenderował Fury, który dopiero co pojawił się w centrum dowodzenia. 
Agent Fitz posłusznie nacisnął przycisk, a widzowie wstrzymali oddech.
Niemal od razu można było zauważyć, jak ruchy walczących spowalniają się, jak czas reakcji jest coraz dłuższy, aż w końcu jak Hulk pada na ziemię. Jak Sheera próbuje jeszcze do niego doskoczyć, ale również uderza z impetem o ziemię w pół kroku.





11 komentarzy:

  1. Hę?! Jak to możliwe, że odcinek jest z 24 sierpnia, a wyświetlił mi się dopiero teraz? Sprawdzałam stronkę c o d z i e n n i e, czekając na rozdział!

    Z początku myślałam, że Frose i ta rozrabiara z pierwszego rozdziału to dwie różne wiedźminki, ale teraz bardzo się cieszę, że obie te paskudy to tak naprawdę jedna, moja ulubiona paskuda. W tej chwili zastanawiam się tylko, co na swoją obronę będzie miał mój ulubiony paskud o przylizanych puklach ;)

    Weny życzę.
    I wracam do codziennego zaglądania tu w oczekiwaniu na Twoje wyskrobajki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha może to dlatego, że pierwsza wersja robocza była zapisana 24 sierpnia i tak zostało :) jak teraz czytam Twój komentarz to stwierdzam, że mogłam zrobic rzeczywiście dwie wiedźminki i epicką walkę na końcu, ale trudno, jakoś to będzie :D
    A Loki pewnie znowu coś zmyśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Naprawdę dobra robota. Podoba mi się jak opisujesz każdy moment, uczucia bohaterów.lubię te zamianę dziewczyny w wilczyce i jej walkę z hulkiem. Brawo. :-).
    Ogien-i-lod.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie na plus jest fakt, że z każdym rozdziałem twój styl jest coraz lepszy. Porównując początek do ostatnich rozdziałów, widać znaczącą poprawę.
    Poboczne wątki też wydają się być znacznie ciekawsze, niż te skupiające się na romansie Lokiego i Mary Sue. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie fakt, że to Loki był Thomasem.

    I to opowiadanie może być naprawdę dobre, jeśli wszystko dokładnie rozplanujesz.

    I teraz się trochę poprzyczepiam.

    Zacytuje: „Susan. Sheera. Wiedźminka. Mutantka. Królowa Podziemi”, a do tego siostra Tony’ ego Starka, eksperyment medyczny, zmiennokształtna, obiekt westchnień Kapitana Ameryki i ukochana Asgardzkiego boga oraz „morderczyni stulecia.” Bije na głowę wszystkie Mary Sue jakie widziałam.
    Chcesz by postać była we wszystkim najlepsza, ale przez to zaczynasz wiele wątków z których nic nie wynika. Wiedźminka? Dlaczego niby ona jest tak wyjątkowa, że oprócz księżniczki Ciri jest jedyną kobietą wiedźminem? Co w ogóle wynika z tego faktu, bo ani razu przez dwie części nie było o nich żadnego zająknięcia, prócz tego, że ona nią jest?

    Opowiadanie wydaje się być pisane bez wcześniejszego zaplanowania, a wątki zdają się być dodawane ze względu na to, czym akurat się interesujesz. Wątek np. wiedźminów albo kryptonimy Królowej Śniegu/ Elzy. Z twojego komentarza powyżej można wywnioskować, że nie robisz sobie żadnego planu i piszesz, nie wiedząc nawet jak to się skończy.

    I Kapitan Ameryka, który zwyczajnie olewa Bucky’iego na rzecz dziewczyny, którą znał przez kilka miesięcy (?) i która zdradziła ich dla Lokiego?
    Ten Kapitan, który niemal poświęcił 30 mln ludzi i popełnił samobójstwo, bo nie był wstanie skrzywdzić przyjaciela? Który rzucił wszystko, by go szukać? Naprawdę? Szukał go niewiadomo ile czasu, by potem zwyczajnie zostawić go niemal bezbronnego w jednym pomieszczeniu z Mary Sue i Hulkiem?
    I dlaczego Bucky po złamaniu programowania WS jakby nigdy nic potulnie skulił ogon i wrócił grzecznie do Hydry, która torturowała go niemal przez 70 lat? Mogłaś choć napomknąć jak to się stało, że facet, który może ich zgnieść bez mrugnięcia okiem (prędzej to on jest „mordercą stulecia. A nawet dwóch.) wrócił do oprawców. No chyba, że dla Mary Sue, która pomiata nim jak ścierką.

    „Zimowy Żołnierz już nie chrząkał znacząco. Zamiast tego kaszlał histerycznie, próbując w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. Bez skutku.” To miał być element komiczny? Facet dostał serum super-żołnierza, ma ramię z metalu, które tylko wzmacnia tą siłę i do tego może emitować wyładowania elektryczne oraz impulsy elektromagnetyczne. I nie mógł zerwać kajdanek, bo „ramię ześlizgiwało się po kajdankach i uniemożliwiały ich zerwanie.” Serio?

    - Neluka

    PS. „(…)że Bammer zarył w ścianę(…)” Błąd w nazwisku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama robiłaś tło ? Jakim programem ( Tylko nie mów że Paint :) Strasznie fajne . A co do rozdziału ... Jest świetny , czekam na next . Jest kilka błędów ale całość jak zawsze świetna . :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że paint ;) Haha żartuję, photoshop cs6, sama samiutka :D a błędy niestety wiem, źe są, bo piszę z appki mobilnej i po napisaniu rozdziału nie mogę już patrzeć na tą kalwiaturkę, więc albo daję poszaleć autokorekcie, albo po prostu publikuję i idę oszczędzać energię (czytaj: leźeć twarzą w poduszce) ;)

      Usuń
  6. Hej, czytam Twojego bloga od niedawna i muszę przyznać, że jest świetny. Bardzo lekko się to czyta, stosujesz dużo opisów, poza tym pozazdroszczę wyobraźni ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam ! Jestem M. Laufeyson ale mówią na mnie Wiesiek. Od dawna czytam twój blog i go kocham ale dopiero teraz mogę komentować, gdyż postanowiłam sama wrzycić do sieci moje małe ff. Podsumowując
    wszystko co piszesz jest tak dopracowane i piękne że 'sadbsdbd♥'
    Czekam na kolejne wpisy ^^

    jeśli masz chwilę zapraszam na moje małe amatorskie ff z kochanym Lokim
    http://princess-of-jotunheim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny blog... *-*
    życzę weny Wixsa

    OdpowiedzUsuń