https://m.youtube.com/watch?v=GaYS1yRyiYo
https://m.youtube.com/watch?v=sA5hj7wuJLQ
"To jest ten moment, to jest ta chwila, gdy dobro jak dzień się kończy, a zło jak noc zaczyna!"
"To fight evil, a hero will turn to darkness."
"The wolves are at my door, waiting for my empire to fall."
Zarzuciła włosami i ruszyła w stronę przejścia. Heimdall patrzył na nią sceptycznie. Ostatnio, kiedy jej oczy były żółte, nie za bardzo mu się podobało jej zachowanie. A teraz też były.
Poptarzyła na niego wyczekująco.
- Zaufałeś mi, kiedy byłam wilkiem. Potencjalnie śmiertelnym niebezpieczeństwem dla Odyna i innych Asgardczyków. A zwykłej kobiety nie przepuścisz? - Pytając, obróciła głowę i zmrużyła oczy.
Strażnik zawahał się, ale nie na długo. Westchnął i przepuścił Sheerę.
***
Loki zamachnął się mieczem na elfa, próbującego podciąć nogi Thorowi. Ostrze z łatwością przebiło się przez zbroję, a spiczastouchy padł na ziemię, przez piętnaście sekund trzęsąc się jeszcze.
Kłamca odwrócił się w poszukiwaniu następnej ofiary. Bez mrugnięcia okiem przyjżał się rzezi. Zadawanie ciosów mieczem nigdy nie sprawiało mu żadnej trudności, ani fizycznej, ani psychicznej. Nie miewał wyrzutów sumienia, nie rozdrapywał ran i nie śnił po nocach o twarzach zabitych jego ręką.
Usłyszał opętańcze wycie, wysokie, typowo elfie, a zarazem przerażająco niskie, płynące strachem. Strachem? Paniką. To był głos osoby, która zobaczyła śmierć.
Następnym dźwiękiem, który doszedł do jego uszu, były krzyki: "To ona! Wiedźma! Wybranka! Bestia!". Krzyki pełne przerażenia, ale i szacunku. ,
Laufeyson obrócił się w stronę, w którą patrzyli już wszyscy. Jak zobaczył powód chwilowego zawieszenia broni niemal zemdlał.
Ogromny, czatprny wilk z żółtymi ślepiami biegł w dół najbliższego wzgórza, aż jego gardła wydobywała się warczenie słyszalne nawet z tak dużej odległości. W połowie kroku wilczyca zmieniła się w kobietę. Smukła, średnio wysoka wojowniczka. Nie zwolniła biegu, co musiało być trudne, biorąc pod uwagę, jak bolesne były przemiany. Wzięła zamach trzymanym w dłonią mieczem i pozbyła się trzech elfów równocześnie.
Wtedy walka rozpoczęła się znowu.
Kiedy Sheera znalazła się blisko Lokiego, ten zwrócił się do niej, musząc przekrzykiwać szczęk metalu i wrzask walczących.
- Boli. - rzucił. - Obeicałaś mi.
Jego głos był pełen wyrzutu.
Dziewczyna wbiła miecz w pierś leżącego u jej stóp elfa. Stała plecami do niego. Odwróciła głowę, mówiąc do Kłamcy przez plecy. Nawet na niego nie patrząc.
- Ja nic ci nie obiecywałam.
Uśmiechnęła się paskudnie i zaatakowała kolejnego wroga, święcie przekonanego, że dobiegnie do niej niezauważony.
- Susan pozdrawia. - Dodała i mrugnęła do niego żółtym okiem.
- Powiedz jej, żeby zbierała dupę w troki i razem z tobą stąd spieprzała! - Wrzasnął i przybił piątkę jakiemuś wyrostkowi. Tyle że w mordę, nie w dłoń. I sztyletem. Auć.
- Okeja. - Sheera pisnęła potulnie i w podskokach pobiegła w stronę jednego ze wzgórz.
Loki popatrzył za nią chwilę oczami przepełnionymi zdumieniem, po czym, cały czas patrząc za mutantką, wbił miecz w boegnącego w jego stronę elfa.
Walka stawała się coraz bardziej męcząca. Przedłużała się. Asowie byli silniejsi, ale elfów było coraz więcej i więcej.
I wtedy stało się to.
Z wzgórza, za którym zniknęła Sheera, dobył się dziwny, dzwoniący dźwięk, wwiercający się w uszy jazgotliwym bólem.
Z pchyłości stoczył się ubrany w złotą zbroję elf, najwyraźniej dowódca czy władca. Za nim, kopiąc go po żebrach, szła Sheera. Na jej twarzy widać było wściekłość.
Loki zaklął brzydko.
Domyślił się, o co chodzi.
To był Pan Kethersaru.
Kiedy znaleźli się u stóp górki, wiedźminka schyliła się i zerwała coś z szyi elfa. Małą, burgundowo-czarną kulę kolczastą.
Loki zobaczył błysk w jej oku. Zmieniły kolor. Znów były niebieskie.
Pięść Susan zacisnęła się na wisorku, a ze szpar między jej palcami wystrzeliło bordowe światło. Otworzyła szerzej oczy, jej dłoń zaczęła drżeć.
Najpierw jej ręka, potem reszta ciała zmieniła się w kamień, który po chwili zaczął pękać i odpadać. Pod nim jej skóra była alabastrowo biała. Z jej oczu i ust również wydobywały się promienie burgundy.
Loki zaklął po raz drugi, jeszcze gorzej.
Susan rozrzuciła ręce na boki i uniosła się w powietrze, powtarzając scenę z próby usunięcia Kethersaru. A potem spadła na ziemię.
Jej oczy były całe czarne. Łącznie z białkami.
Król elfów uniósł głowę i wystękał:
- Zabij, Kethersarze... Zabij... Potęgo! - Ostatnie słowo wywrzeszczał.
Susan kiwnęła głową i ruszyła w stronę Odyna.
W połowie drogi jej oczy szybko stały się żółte i znów przybrały czarny kolor. Barwy zmieniały się w zawrotnym tempie. "Wszystkie oczy" Susan przemijały przed oczami zszokowanych Asów i elfów.
W końcu dziewczyna upadła twarzą na ziemię.
Kłamca zerwał się i podbiegł do nieprzytomnej Susan, obracając ją na plecy.
Z jej ust uleciał purpurowy dym.
Loki sprawdził puls dziewczyny.
Pulsu nie było.