piątek, 3 lipca 2015

7. King and Queen of Asgard.


"Powiedzieć ci, dobry wiedźminie, kim są ludzie dobrzy? To tacy, którym los poskąpił szansy skorzystania z dobrodziejstw bycia złymi. Względnie tacy, którzy szansę taką mieli, ale byli za głupi, by z niej skorzystać." - Andrzej Sapkowski, "Sezon Burz"


https://www.youtube.com/watch?v=UqLRqzTp6Rk

Księżniczka podeszła do Servii. Wieszczka była przerażona faktem, jak szybko dzieci dorastają. W ciągu kilku miesięcy z małych kurdupli zmienili się we w pełni ukształtowanych młodych ludzi. Po raz kolejny przypomniało jej to, że nie ma do czynienia z normalnymi dziećmi, a z potworami.
Dwoje książąt i księżna zaczęli treningi. Najlepsi magowie i wojownicy ze wszystkich ośmiu światów (bo na Midgard w tych kwestiach nie ma co liczyć) szkolili ich, kształtując nieokiełznane moce i ucząc, jak z nimi żyć i jak je kontrolować.

Najgorsza była dziewczyna. Przerażająca, choć piękna twarz, czarne jak węgiel włosy, szaroniebieskie oczy, kościste, smukłe ciało... i moc. Moc zrodzona z dwóch krwi, lodowej i ognistej, krwi olbrzymów i bogów. Moc niezbyt efektowna, bez fajerwerków i nagłych wybuchów, ale potężna. Dająca władzę. Sprawiająca, że księżna była zarazem królową.

Co gorsze, księżniczka znała swoją wartość. Znała przepowiednie i wiedziała, co może. I z każdym dniem coraz częściej wykorzystywała to przeciwko innym.

Była najmłodsza z rodzeństwa. "Śródkowe" dziecko, śliczny, również czarnowłosy chłopak, sprawiał dużo przyjemniejsze wrażenie. Po prostu nie emanował takim zimnem jak siostra. Miał czarne, ogromne oczy, a wiadomo, że taki kolor tęczówek nadaje oku łagodności.
I wyrazu szaleństwa.
Chłopiec nie był szalony. Był spokojny i opanowany, tak jak jego rodzeństwo. I choć prezentował się jak obiekt topiący serca kobiet i wyciągający od nich swoją słodką buźką uściski, całusy i westchnięcia, wewnątrz był wcale nie lepszy od siostry.
Był zmiennokształtny. To było stałym zmartwieniem Servii. Jaką postać przybierze? jak na razie chłopiec mógł tylko zmieniać część swojej postaci. Całkowitą transformację w zwierze, które pozostanie z nim już do końca życia, przejdzie dopiero w dniu, w którym osiągnie dorosłość, kiedy jego charakter będzie już w pełni ukształtowany.

Najstarszy brat był inny. Owszem, stonowany, tak jak reszta, ale w mniejszym stopniu. Mógł tygodniami siedzieć cicho i ledwo się odzywać, by potem w ułamku sekundy dostać ataku szału. Podczas tych chwil był naprawdę agresywny i brutalny, a Servia wiedziała, że młodszy brat niedługo stanie się taki sam.
Jeśli chodzi o wygląd, to bardzo przypominał siostrę: ciemne, ale nie czarne włosy, lodowe oczy.
Co do mocy, to - tak jak brat - był zmiennokształtny. Jego postać miała ukształtować się już w przeciągu najwyżej miesiąca.

Servia spała coraz rzadziej i coraz gorzej.
Koszmary dotyczące czynów jej wychowanków sprawiały, że nieustannie budziła się z krzykiem, zlana potem i przerażona otaczającymi ją ciemnościami i zimnem.

***

- Wasza Wysokość - Einherjar skłonił się przed królową. - Wyzwałaś mnie.
Kobieta przez chwilę nie odpowiadała. Po chwili wstała z tronu i podeszła kilka kroków bliżej, stając na najwyższym stopniu podestu, na którym się znajdowała.
- Tak. Miałeś dostarczyć mi raporty od Heimdalla. Masz je? - zapytała niskim, budzącym respekt głosem.
Einherjar przełknął ślinę i spuścił wzrok, kiedy zauważył, że królowa patrzy mu w oczy.
- Oczywiście, Pani. Proszę - uklęknął na jedno kolano zakładając przeciwległą rękę na pierś, po czym podszedł do swojej władczyni.
Bogini wzięła od niego plik papierów, przeglądając go pobieżnie.
- Dziękuję. Możesz odejść - odwróciła się i podeszła z powrotem do tronu.
- Pani?
Zatrzymała się i obejrzała przez ramię.
- O co chodzi?
- Przybył... przybył twój szwagier, książę Thor.
Sigyn zamarła, ale w taki sposób, by żołnierz tego nie zauważył.
- Możesz odejść.

***

- Witaj, Thorze! - Heimdall przywitał się z Gromowładnym.
- Heimdall! - Thor mocno uściskał przyjaciela. - Co słychać?
Strażnik Światów spojrzał na niego smutno.
- Aaach - machnął ręką z rezygnacją. - Sam zobacz.
Thor nie wiedział o co mu chodzi, ale zrozumiał jedno.

Musi natychmiast zobaczyć się z ojcem.

***

Wszedł do Sali Tronowej. Spodziewał się, że nie czeka go tam nic przyjemnego, ale, kurde, bez przesady.

Na tronie siedział Loki.
Thor zamarł, patrząc na brata. Szczegóły zaczął dostrzegać dopiero po chwili.
Kłamca nie miał na głowie hełmu. W ręku trzymał włócznię Odyna, siedział rozparty bardzo wygodnie.

Na lewej poręczy tronu siedział Sigyn, lekko opierając się bokiem o ramię swojego męża. Miała na sobie szmaragdową suknię i naprawdę imponującą koronę zrobioną z długich sopli jakimś cudem nietopniejącego lodu.

Gromowładny chwiejnym krokiem podszedł bliżej.
- Lo... Loki? Co ty...
- Chciałem cię powiadomić, bracie, ale nie za bardzo miałem jak. Wybacz. Z racji twojej nieobecności tron po ojcu musiałem przejąć ja.
Musiałem. Haha. To dobre.
- Co z ojcem? - Głos Thora nieznacznie się uniósł.
- Nic mu nie jest - wtrąciła się Sigyn. Powoli, bardzo dostojnie wstała i postąpiła krok do przodu. - Zapadł w sen.
- Dlaczego w takim razie Baldur nie przejął władzy?!
- Bracie, opanuj się. To przez Baldura właśnie mamy teraz taką  anie inną sytuację. Chciał zabić ojca i przejąć tron. Jak mi nie wierzysz, a prawdopodobnie tak jest, zapytaj Heimdalla. Powinien pamiętać. Dostał taką karę za niepoinformowanie mnie o planach naszego brata, że raczej długo nie zapomni.
- Więc... co teraz? Gdzie on jest? Zamknęliście go w lochach? - Thor zdawał się powoli dochodzić do siebie.
- Niestety nie. Baldur nie żyje.
Cisza. Dzwoniąca, okropna cisza.
Thor uwierzył Lokiemu. Uwierzył, że Baldur chciał przejąć władzę nad Dziewięcioma Światami. Ale mimo to poczuł tą okropną gulę formującą się w żołądku człowieka, który właśnie został poinformowany o czyjejś śmierci.
Dopiero do chwili dotarł do niego ważniejszy fakt.
- Loki... nie zabiłeś go, prawda? Wiesz co to zna...
- Nie - przerwała mu Susan. - Ja go zabiłam.

Thorowi zrobiło się ciemniej przed oczami.

***

- Gdzie teraz?
Peter zawahał się.
- Halo? Quill? Coś dobrego, coś złego? Coś po trochu?
- Chciałbym odwiedzić Ziemię. Zobaczyć, czy się zmieniła.
- Nie radziłabym - odezwała się Bereet.
- Dlaczego?
- Sąsiednia planeta ma nowych władców. Planują rozpocząć Ragnarok. Ponoć to jakiś koniec świata, czy coś.
- Nawet tam muszą być tacy maniacy jak Ronan? - Rocket wydawał się być poirytowany. Jak zwykle z resztą.
- Tak. I tym razem prawdopodobnie jeszcze gorsi.
- Gamora? Nie miałaś ty czasem regenerować siły czy coś? - zapytał Peter. Dbanie o Gamorę bardziej niż ona sama było już u niego normą. - I co masz na myśli?
- Nowa królowa, o której wspomniała Bereet, ma w swoim posiadaniu jeden z Kamieni Nieskończoności lub jego pochodną. Konkretnie Kamień Duszy. Możliwe, że dodatkowo wzmocniony odłamami innych Kamieni.
- To to w ogóle jest możliwe?
- Teoretycznie nie, praktycznie - z tego wynika, że tak. Takie mieszanki nazywa się Artefaktami. Jest ich pięć, ale żaden jeszcze nie był przez nikogo używany przez czas dłuższy niż jeden dzień. Żaden z wyjątkiem Piątego. On zagnieździł się w tej właśnie królowej i po części w jej mężu, bo połączyli się jakimś paktem krwi, bla bla bla.
- Romantyczne jak cholera - mruknął Drax.
- Gdzie jest ta królowa? - zapytał Peter, wyraźnie zamyślony.
- W Asgardzie. Blisko Ziemi.
- Jedziem tam.

***

Thor wszedł do swojej komnaty i podszedł do misy wypełnionej zimną jak lód wodą. Przemył nią twarz.
Nie mógł uwierzyć w to, co się stało.
Co się zaczęło.

Za sobą usłyszał szmer. Odwrócił się.
- Ojcze?
- To tylko iluzja, synu - odpowiedział mu Odyn. - Musze przekazać ci coś bardzo ważnego.
Gdy Gromowładny nie odpowiadał, Wszechojciec kontynuował.
- Loki nie może zostać na tronie. Ani on, ani Sigyn nie powinni w ogóle być na wolności. Popełniłem błąd, dając jej tak potężną moc i równocześnie czyniąc ją boginią wierności. Teraz jedna z najpotężniejszych istot, jakie kiedykolwiek żyły jest po stronie, z którą my walczymy.
- Co mam z tym zrobić.
- Pojmać Lokiego i zrobić z nim to, co każe przepowiednia. A Sigyn wtrąć do lochu.

***

- Panie Stark, ma pan gościa.
- Nie ma mnie.
- To panna Stark.
Tony poderwał się z krzesła.
Do pokoju weszła jego siostra w czarnym kostiumie, który członkowie S.H.I.E.L.D po kryjomu nazywali Kostiumem Zdrady.

To w nim Susan dokonała czynów, przez które teraz walił się cały świat. Tow nim zdradziła Avengersów.

- Właściwie to Laufeyson, nie Stark - poprawiła na wejściu. - Według naszych kategorii, według asgardzkich: Lokikone.

Stark nie słuchał jej wywodów na temat gramatyki staronorweskiej. Podbiegł do niej i uściskał ją z całej siły. Ku jego zdumieniu, jego siostra również go objęła.
- Wreszcie wróciłaś - wyszeptał.
- Tylko na chwilę - powiedziała, odstępując krok dalej. - Chciałam się... pożegnać.
Zapadła cisza.
- Chciałaś... co?
- Pożegnać się. Tony, ja... ja już nie jestem jedną z was. Nie jestem Ziemianką. Muszę zrobić coś, czego nie jestem do końca pewna, czy chcę robić, ale wiem, że powinnam. I nie mam wyboru. Może przeżyję. Wtedy wrócę, i pożegnanie będzie nieaktualne. Ale w razie czego... chciałam, żebyś wiedział.
Po krótkiej chwili Stark zapytał:
- Chodzi o Ragnarok, tak?
- Skąd wiesz?
- Wszyscy wiedzą. Mamy pomóc wam powstrzymać tych zbirów, którzy chcą zniszczyć świat.
Dziewczyna spuściła wzrok.
- Susan? - Tony chwycił siostrę za ramiona. - Susan, dlaczego ty... proszę, powiedz mi, że...
- Nie mogę - przerwała mu. - Nie mogę tego powiedzieć, bo to nie jest prawda. To przeciwko mnie będziesz walczył.
Mówiąc to odeszła jeszcze dalej i objęła się rękoma.
- To ja będę niszczyć świat.
- Frozen?
Susan odwróciła się w stronę głosu, który wymówił jej imię.
- Steve - zaśmiała się smutno. - Nic się nie zmieniłeś.
Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem.
- Nie to co niektórzy - powiedział.
Mina Susan z lekko smutnawej zmieniła się w ożywioną zainteresowaniem i gotowością do ewentualnego ataku.
Sprawdziła, czy to rzeczywiście miała być obelga. Twarz Steve'a mówiła jasno: zmianę postrzegał jako taką na gorsze.
- Tak, zmieniłam się - zaśmiała się sykliwie, patrząc Kapitanowi w oczy i nie mrugając ani razu. Stare przyzwyczajenia po wilczycy. - Tak właściwie, to zostałam boginią, więc masz całkowitą rację.
Mówiąc to, postąpiła kilka kroków do przodu.
Na jej drodze stanęła Scarlett Witch.
- Nie podchodź do niego - warknęła.
- Wanda? A to ci niespodzianka. Jak ci idzie życie poza klatką?
Poczuła, jak atmosfera tężeje jeszcze bardziej, o ile to możliwe.
Maximoff generowała moc.
- Bardzo dobrze. Widać że lepiej, niż tobie.
Susan wywróciła oczami i jednym, lekkim ruchem przycisnęła czarownicę do ściany, zaciskając palce na jej gardle.
Steve rzucił się na pomoc, ale powstrzymała go gestem.
- Nie chcesz tego robić, Steve, uwierz mi - po czym zwróciła się z powrotem do Wandy: - Nie jestem już tą osobą, która pamiętasz. Nie jestem tą złamaną, żyjącą w wiecznym strachu, ale silną fizycznie pacynką Hydry. Jestem wolna. Zabrali mi moją naturalną moc, wszczepiając zmiennokształtność w jej miejsce, ale ja odzyskałam to, co moje. Powoli dochodziłam do momentu, w którym już nic nie jest w stanie ze mną wygrać. Nawet twoje kuglarskie sztuczki. Jestem boginią i panią żywiołów. Jestem królową Asgardu i wszystkich Dziewięciu Światów - ostatnie pół zdania wypowiedziała głośniej, przez zaciśnięte zęby, mocniej przyciskając Wandę do ściany.
- Susan, proszę, przestań.
Słysząc głos Bruce'a, Frozen zwolniła uścisk, patrząc, jak czarownica pada na kolana i dusi się. Widziała siniejące pręgi na jej szyi.
- Jesteś... królową Asgardu? - zapytał Tony.
- Tak. Prawdopodobnie tylko chwilowo, ale tak.
Kątem oka zauważyła gwałtowny ruch w miejscu, w którym znajdowała się Scarlett.
Odwróciła się.
Czarownica rzuciła w jej stronę czerwoną kulę zmętlonych w jeden atak ogromnej ilości zaklęć.
Susan delikatnym, dystyngowanym ruchem ręki zatrzymała czary tuż przed sobą.
Jej twarz wyrażała jedynie znudzenie.
Szybkim machnięciem ręką w prawo odrzuciła kulę w bok.
Drugą ręką sama uformowała podobną bryłę.
Tylko że ta w jej wykonaniu zrobiona była z ognia.
I ta, w przeciwieństwie do kuli przeciwniczki, doleciała do celu.
Scarlett odrzuciło z powrotem na ścianę, ale dość szybko udało jej się podnieść. Stosunkowo.
Na jej dłoniach znów zaczęły zbierać się czerwone promienie, gdy nagle kobieta zamarła.
Jej ciało zgięło się w pół.
Wanda zaczęła krzyczeć.
Kończyny wyginały jej się po różnymi, zwykle nienaturalnymi kątami. Czuła, jak ogień pali ją żywcem, choć żadnego ognia nie było.
- Susan, co ty robisz? - Steve pierwszy odważył się zaprotestować. Musiał krzyczeć, żeby przebić się przez wrzaski.
- Ja? Ależ nic. Daję jej tylko drobną lekcję szacunku - zaśmiała się. -  I nie jestem Susan. Mam na imię Sigyn.

**********************

No więc jestę, Ludzie, jestę.
Uwielbiam Wasze komentarze nawiązujące do przekleństwa użytego w poprzednim rozdziale! To takie słodkie :3
A tak wracając do rozdziału:
Susan the Queen of Sass and Badassery is back.



12 komentarzy:

  1. Tak kurde ,przyznaję się otwarcie ale cię kocham xd czemu to wszystko jet takie wyjebiste ? Nie mogę się oderwać od tego bloga ,cały czas o nim myślę :p a akcja si toczy idealnie ,postacie są idealne no kurde wszystko jest idealne! Mam nadzieję że następny post będzie szybko i będziesz dalej prowadzić tego bloga po zakończeniu Ragnaroku *-* ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Oboszoboszoboszobosz.Rozdział jest super dziewczyno. Pomyślałam sobie... a wejdę może zobaczyć co na Frost Hell... yupi !!! Nowy rozdział!!!
    Czytałam z zapartym tchem.The Loki King... Kneel!!!
    Syg zrobiła super ultra mega hiper rozrubę. Było wyjebiście. Powiem więc tylko jedno................
    Weny życzę i pozdrawiam
    Pierożek
    Czeka
    Na
    Nexta
    !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach. Zapomniałabym... Strażnicy Galaktyki będą naprawdę ciekawym dodatkiem. Tak samo jak Wanda.
    I jak coraz starsze szaleńczo rozbrykane dzieci pod dowództwem Servii.
    Koffciam
    I naprawdę bardzo czekam na nexta.
    Możesz go nawet jutro dodać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjebisty rozdział po prostu wyjebisty :*

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Zapraszam do mnie. Dodałam zakładkę z bohaterami i już jutro powinien się ukazać nowy rozdział. Pozdrawiam.
    Pierożeeeeeek bam bam bam...

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiec z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział i niestety znalazłam bloga gdzie ktos kopiuje to co piszesz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo o Ty kopiujesz od niej

      Usuń
    2. Z jednej strony to do dupy, bo ja tu się pocę, a tamta kopiuj-wklej, ale z drugiej... kopiuje się tylko tych dobrych 👑 jak możesz, to podaj mi adres do jej bloga 😘 a to czy to ona ode mnie czy ja od niej możesz łatwo stwierdzić po datach dodawania postów 😘

      Usuń
    3. Tam gdzie są znaki zapytania miały być emotki :'(((

      Usuń